Według maklerów obawy przed nadchodzącą recesją mają ograniczać zapotrzebowanie na paliwa. Na światowych rynkach ropa zniżkuje już 3 tydzień z rzędu, notując najdłuższe pasmo strat w tym roku, więc coś na rzeczy musi być. Przykładowo baryłka ropy West Texas Intermediate w Nowym Jorku w zeszłym tygodniu kosztowała 105,56 USD, po spadku względem czerwca aż o 8&, a nie jest to najbardziej spektakularny spadek ostatnich dni. We wtorek rano za baryłkę WTI trzeba było zapłacić 109,81 USD, a po południu cena spadła do poziomu 103.22 USD.
"Ceny surowca mogą pozostać niestabilne. Pogłębiające się obawy o recesję zaszkodziłyby produktom naftowym i obniżyłyby marże rafineryjne" - mówi Zhou Mi, z działu analiz Chaos Research Institute.
Inwestorzy są ostrożni
Mimo że w USA rekordowa cena benzyny spada już 20 dni z rzędu Warren Petterson, szef strategii surowcowej w ING Groep NV podkreśla, że zasadniczo sytuacja podażowa na rynku nadal jest napięta, więc jeśli spodziewać się spadków ropy to raczej w ograniczonym wymiarze. "W przypadku ropy jasne jest, że rozwój sytuacji makro jest obecnie kluczowym czynnikiem wpływającym na kierunek jej cen" - dodaje.
Jak długo to potrwa?
Ciężko powiedzieć, jak długo ropa będzie tanieć, ale wiele wskazuje na to, że jesteśmy bliżej końca, niż początku tego procesu. Dobra wiadomość jest taka, że jeszcze chwilę to potrwa, a specjaliści prognozują jej utrzymanie się na niskim (względnie niskim, rzecz jasna) poziomie nawet do końca roku. Piotr Kuczyński, ekonomista i analityk finansowy z Domu Inwestycyjnego Xelion ostrzega jednak, że pod koniec roku mogą nałożyć na siebie trzy elementy, które mogą nam zepsuć święta. Te zjawiska to europejskie embargo na zakup rosyjskiej ropy, rozwój chińskiej gospodarki oraz zakończenie wyprzedaży rezerw strategicznych USA i innych krajów. Celowo nie wspominamy tu o inflacji, ponieważ tej już nikt nie jest w stanie przewidzieć.