Kreatywność złodziei samochodów nie zna granic. Wymyślne sposoby na kradzież auta, oraz sposoby zabezpieczenia się przed nimi, opisaliśmy szeroko w serii artykułów, które znajdziecie w naszym dziale artykułów poradnikowych. Dziś chcemy ujawnić kolejną sztuczkę, która polega na sklonowaniu samochodu, dzięki czemu złodzieje mogą wywieźć go poza granice kraju oraz Unii Europejskiej, co bardzo utrudnia, jeśli nie uniemożliwia, jego odnalezienie.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że skradzione samochody są w mgnieniu oka rozbierane na części w tzw. dziuplach, ale w przypadku stosunkowo nowych aut, które naprawiane są na gwarancji, takie działanie mija się z celem. Znacznie bardziej opłacalną metodą upłynnienia skradzionego pojazdu jest jego wywóz poza granicę Unii Europejskiej, gdzie lokalne władze nie mają dostępu do międzynarodowej bazy danych policji członków Schengen. Rejestracja i sprzedaż "gorącego" auta np. w krajach byłego bloku wschodniego nie jest niczym specjalnie skomplikowanym, jeśli odpowiednio się do tego przygotować. Problemem jest jednak samo przekroczenie granicy, w czym pomaga wspomniana w nagłówku metoda "klonowania" samochodu, zwana również metodą "na bliźniaka".
Z uwagi na to, że doskonałe podrobienie dokumentów jest coraz trudniejsze, złodzieje odwrócili metodykę legalizacji skradzionych aut. Wjeżdżają oni do Polski legalnymi, drogimi pojazdami (zazwyczaj z Ukrainy i Białorusi). W Polsce już czeka identyczny (marka, kolor i wersja nadwozia, a nawet zbliżone wyposażenie), z tym że kradziony pojazd. Po przyjeździe w kradzionym aucie zmieniane są numery VIN na te, które posiada legalnie zarejestrowane auto, a także przekładane są tablice rejestracyjne. Tak przygotowanym samochodem złodzieje opuszczają nasz kraj (zazwyczaj innym przejściem granicznym), a jedynym ich problemem od tego momentu jest ponowne przerzucenie tablic i dokumentów, by po pewnym czasie wydostać również ten legalnie nabyty i zarejestrowany samochód.
Mimo że proceder ten dotyczy przede wszystkim młodych i drogich aut (przeciętnie do 4 lat), to ostatnio można było natknąć się na głośną sprawę z Trójmiasta. Pewna kobieta napotkała na mieście zaparkowany na chodniku swój samochód. W pierwszym odruchu pomyślała, że ktoś jej to auto ukradł i porzucił, ale po chwili okazało się, że kilka ulica dalej jej Polo stało bezpiecznie zaparkowane w garażu. Zaskoczona powiadomiła policję i podjechała w miejsce, gdzie stał wcześniej spostrzeżony pojazd. Okazało się, że był to niemal identyczny samochód, o praktycznie takim samym wyposażeniu, w tej samej wersji silnikowej, kolorze lakieru, itp. Wszystko, razem z numerem VIN i tablicami rejestracyjnymi, zgadzało się co do kropki!
Po co stosować taką metodę w przypadku starszych i mało wartych aut? Pierwszym powodem, jaki przychodzi na myśl, jest działalność przestępcza. Tak spreparowanym autem można pojechać na włam lub kraść paliwo ze stacji benzynowych bez przejmowania się o to, że policja dojdzie do danych osobowych złodzieja. Krążą plotki, że takie przypadki to również działalność naszych sąsiadów ze wschodu, ale tych, którzy przyjeżdżają do nas w celach zarobkowych. Chcąc zaoszczędzić na badaniach technicznych oraz ubezpieczeniu wykorzystują oni fakt, że od pewnego czasu nie ma już w Polsce obowiązku posiadania przy sobie dowodu rejestracyjnego oraz ubezpieczenia. Podczas kontroli taki klon wyskoczy w bazie jako ubezpieczony i sprawdzony pod kątem technicznym, ponieważ zadbał o to właściciel oryginalnego samochodu.
Niestety przed takimi praktykami nie jesteśmy w stanie się ustrzec. Wywóz kradzionego klona za granicę uniemożliwić może włącznie Straż Graniczna, ale ta niechętnie odpowiada na pytania, czy prowadzone są rejestry pojazdów przekraczających granicę. Auta podrobione w celu oszczędzenia na opłatach mogą brać udział w kolizji lub wypadku, a wtedy praktycznie niemożliwym będzie udowodnienie, że to nie nasz pojazd. Zniżki pójdą się paść, a ubezpieczyciel dodatkowo podniesie składkę, do czego będzie miał pełne prawo. Jeszcze gorzej jest w przypadku pojazdu sklonowanego w celu popełnienia przestępstwa, ponieważ będziemy musieli udowodnić, że nie mieliśmy z tym nic wspólnego.
Jak widać, problemów z tego tytułu możemy mieć naprawdę sporo, ale nie bardzo wiadomo jak się przed nimi ustrzec. Jednym z rozwiązań, jakie mogą pomóc, są rejestratory GPS z zapisem lokalizacji, choć i te niekoniecznie musza być brane pod uwagę przez sądy. Policja pracuje nad takimi sprawami od dłuższego czasu i z niecierpliwością czekamy na jakiekolwiek ustalenia. Gdy tylko poznamy szczegóły i będziemy w stanie coś w tym temacie doradzić, na pewno opublikujemy kolejny artykuł. Tymczasem życzymy szerokiej drogi i braku kłopotów ze złodziejami samochodów.