Proszę czekać...

Kolizje drogowe nie należą do najprzyjemniejszych sytuacji w życiu kierowcy. Uszkodzenia samochodu, opóźnienia, niejednokrotnie unieruchomienie auta powodują stres i nerwówkę, której wszyscy wolelibyśmy uniknąć. Jednak wypadki chodzą po ludziach i czasami nie mamy wpływu na te przykre wydarzenia. Gdy nerwy miną, nadchodzi czas na zajęcie się formalnościami. Gdy już jakoś poradzimy sobie z papierologią wypełnioną urzędniczym i prawnym bełkotem praktycznie zawsze w rezultacie otrzymujemy niesłychanie zaniżoną wycenę. Walka sądowa z ubezpieczycielem, wyposażonym w armię prawników, to istne kopanie się z koniem, na które nikt z nas nie ma ani czasu, ani ochoty. Czy jest jakieś wyjście dla zwykłego człowieka? Na szczęście jest, do tego stosunkowo łatwe i szybkie.

Uszkodzone auto


To pierwsza rzecz, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć, a rozmiar tej potyczki uzależniony będzie od powagi zdarzenia. Drobne naprawy blacharskolakiernicze nie stanowią poważnego problemu, ale głębokie wgniecenia, naruszone progi czy uszkodzenia zawieszenia potrafią już przysporzyć niezłego bólu głowy. Koszty napraw będą różne, w zależności od serwisu, dostępności części oraz doświadczenia mechanika, a nawet miejsca zamieszkania. Nie ma co się łudzić, że samochód będzie do odbioru następnego dnia, najczęściej zostajemy bez auta przez tydzień lub dłużej. Nasz plac często odwiedzają klienci, którzy nie chcą się z tym wszystkim użerać i wolą sprzedać uszkodzone auto i wyjechać jednym z samochodów znajdujących się w naszej ofercie. Często skupujemy auta uszkodzone i powypadkowe, które później odsprzedajemy osobom zawodowo zajmującym się handlem częściami używanymi.

Zaniżona wycena odszkodowania


Kolejną kwestią związaną z kolizją lub wypadkiem jest samo odszkodowanie, które nagminnie zaniżane przez ubezpieczalnie i wypłacane jeszcze przed wyrażeniem zgody, żeby utrudnić ewentualne roszczenia. Przysługuje nam prawo do zaskarżenia zaniżonej wyceny, ale udowodnienie swoich racji w sądzie to droga przez mękę dla kogoś, kto nie ma w tym doświadczenia. Bez znajomości odpowiednich przepisów, kruczków i luk prawnych bardzo łatwo przegrać batalię sądową z firmą, która zatrudnia w tym celu cały sztab prawników. Takie batalie trwają kilka miesięcy, na co składają się przesłuchania, ekspertyzy, opinie rzeczoznawców i sam Bóg wie co jeszcze. Zazwyczaj szkoda nam na to czasu, pieniędzy i energii, dlatego dla świętego spokoju godzimy się na zaniżoną wycenę. Na szczęście nie musi tak być!

Skup i sprzedaż szkody


To bezczelne zachowanie firm ubezpieczeniowych nie jest jedynym wyjściem. Powstało wiele firm specjalizujących się w skupowaniu takich szkód. Ktoś mógłby tutaj słusznie zapytać: ale jak to? Przecież szkoda nie jest czymś materialnym, co mógłbym sprzedać, zapakować w karton i wysłać nabywcy. Rzecz w tym, że sprzedaż szkody polega na cesji roszczeń majątkowych z tytułu umowy ubezpieczenia. Firmy takie proponują nam stawkę znacznie wyższą od wyceny ubezpieczyciela, w zamian przejmując prawa do całości odszkodowania. Mają swoją armię prawników wyspecjalizowanych w tego typu sprawach i potrafią ugrać znacznie wyższe pieniądze niż te z pierwszej ugody. Wiadomo, że większe też od sumy zaproponowanej nam (jakoś muszą zarobić na pensje dla adwokatów), ale za tę różnicę kupujemy sobie upragniony święty spokój, a pod koniec dnia i tak jesteśmy na takiej umowie do przodu o kilka tysięcy i mnóstwo niezmarnowanego czasu.

Czy to legalne? Czy to bezpieczne?


Tak, jest to w 100% legalna praktyka uprawiana od lat na całym świecie. Czy to bezpieczne? Zależy dla kogo. Dla zbywającego szkodę, czyli poszkodowanego kierowcy — tak. Dla samej firmy nie zawsze. Istnieje ryzyko, że nie uda się ugrać kwoty, na jaką tak firma liczyła i na całym przedsięwzięciu będą stratni, ale jest to ryzyko wliczone w tę branżę. Dobra wiadomość jest taka, że nawet kiedy nie uda się wygrać sprawy, nasze finanse są bezpieczne (zazwyczaj, nieliczne firmy zabezpieczają się przed takim scenariuszem, dlatego należy o to zapytać przed podpisaniem umowy). Pieniądze z pierwszej ugody, które przelał nam ubezpieczyciel, są nasze i nikomu nie będziemy musieli ich oddawać. Pieniądze, które otrzymamy za sprzedaż szkody, także są naszą własnością i (jeśli umowa nie stanowi inaczej) nie będziemy z nich musieli zwracać ani grosza, niezależnie od wyniku rozprawy. Jest jeden haczyk — oficjalnie taka sprzedaż szkody to dochód, który jest opodatkowany w wysokości 17% i firma, która kupi od nasz prawa do ubezpieczenia, musi nas o tym poinformować, a pod koniec roku rozliczeniowego przesłać nam PIT. Zazwyczaj to firma odprowadza podatek za nas, ale co bardziej "przedsiębiorczy" agenci potrafią o tym "zapomnieć", dlatego warto współpracować tylko z wiarygodnymi firmami.

Miałeś szkodę? Walczysz z ubezpieczalnią?


Już nie musisz. Jak widzisz, są firmy, które zrobią to za Ciebie, a Ty będziesz mógł szybko uzyskać kwotę znacznie przewyższającą pierwszą propozycję firmy ubezpieczeniowej. Co bystrzejsi czytelnicy z pewnością już się domyślili, że skoro skupujemy m.in. auta uszkodzone i powypadkowe, to zajmujemy się także skupem szkód. Jeśli właśnie walczysz o godną wycenę szkody, lub miałeś taką sytuację maksymalnie 3 lata wstecz, zadzwoń do nas na numer 609 44 44 88, lub odwiedź nas na Placu Grunwaldzkim 30a we Wrocławiu (tuż obok Ołówka i Kredki). Odpowiemy na wszystkie pytania i pokażemy, jak możemy Ci pomóc.