Znany aktor Jerzy S. skazany za prowadzenie pod wpływem alkoholu. Wyrok nie zaskakuje — najniższy z możliwych
Jerzy S. został skazany przez sąd w Krakowie na karę 12 tysięcy złotych grzywny oraz musi wpłacić 6 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Ponadto otrzymał trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. Decyzja ta została podjęta w środę przez sąd po tym, jak aktor w połowie października potrącił motocyklistę, będąc pod wpływem alkoholu. Mimo nieobecności oskarżonego na rozprawie sąd przeczytał jego wyjaśnienia, w których przyznał się do winy i wyraził skruchę. Wyraził ją nieco po nie w czasie, bo przypomnijmy, że podczas samego potrącenia trzykrotnie próbował uciec z miejsca zdarzenia.
Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się w środę, obrona złożyła wniosek o wyłączenie jawności rozprawy, argumentując to ważnym interesem oskarżonego, jednak później wycofała ten wniosek z powodu nieobecności Jerzego S. w sądzie. Sąd odczytał wyjaśnienia S., w których przyznał się do winy i wyraził skruchę. Obrońca Jerzego S. proponował karę w wysokości 12 tysięcy złotych grzywny, trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i wpłatę pięciu tysięcy złotych na Fundusz Pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Sąd przyjął podobną karę, nakładając na oskarżonego 12 tysięcy złotych grzywny, trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów i nakazując wpłatę sześciu tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Informacje te zostały podane przez reportera Radia ZET, Przemysława Taraneka, przed wygłoszeniem wyroku.
Prokuratura postulowała karę grzywny w wysokości 45 tysięcy złotych oraz wpłatę 25 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, ale kolejny raz wymiar (nie)sprawiedliwości najniższym możliwym wyrokiem udowodnił, że w naszym kraju są osoby równe i równiejsze. Przypomnijmy, że w połowie października Jerzy S. potrącił motocyklistę na al. Mickiewicza w Krakowie i kontynuował jazdę, ponieważ — jak wyjaśnił policji na miejscu — nie zauważył kolizji. Jednak gdy został zatrzymany, podjął kolejne próby ucieczki, na szczęście udaremnione przez samego poszkodowanego, ponieważ badanie wykazało, że miał 0,7 promila alkoholu we krwi. W środę, podczas procesu, motocyklista, który został potrącony przez aktora, rozmawiał z dziennikarzami w sądzie. Stwierdził, że ma paraliż w lewej dłoni i że od ostatnich miesięcy musi zażywać antydepresanty. Motocyklista twierdził również, że nagranie przekazane śledczym zostało zmanipulowane i że nie pokazuje momentu samej kolizji. Twierdził także, że na nagraniu została wycięta ścieżka dźwiękowa, na której słychać uderzenie.