Już za chwilę, bo dokładnie 1.12.2021 czeka nas mała rewolucja. Za przejazd na dwóch odcinkach autostrad: A2 Konin - Stryków oraz A4 Wrocław - Sośnica nie zapłacimy ani już kartą, ani gotówką. Jedyną możliwością jest rejestracja w systemie e-TOLL, lub każdorazowo z wyprzedzeniem kupować bilet na dany odcinek. Kierowcy pojazdów ciężarowych, którzy od 1 października korzystają z niej na co dzień, nie zostawiają na niej suchej nitki. W sklepie Google Play osiąga zawrotną ocenę 1,3 a komentarze to odzwierciedlają. Zarzuca jej się nieintuicyjność i przesadne skomplikowanie, oraz podwyższenie zużycia zasobów telefonu, w tym drenaż baterii. Nie spodziewaliśmy się po rządowej aplikacji czegoś przełomowego, ale takiego efektu ciężko było się spodziewać
Czym jest e-Toll?
To nowy system poboru opłat za przejazdy fragmentami dróg, który w sierpniu zastąpił system viaTOLL. Mimo niebosiężnej fali krytyki, jaka spłynęła ze strony używających jej kierowców pojazdów ciężarowych, postanowiono zastosować ją do poboru opłat od aut osobowych. Czemu? Wszyscy zadajemy sobie to pytanie, lecz kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi. Aplikacja ta opiera się nie na fizycznych urządzeniach w infrastrukturze drogowej, jak jej poprzednik, lecz na wirtualnych bramkach i określaniu pozycji samochodu za pomocą systemu satelitarnego GPS. Tradycyjne, fizyczne bramki wymagają specjalnego urządzenia w samochodzie, są drogie a ich utrzymanie też swoje kosztuje. Nowe rozwiązanie wydaje się więc być lepszym wyjściem, gdyby tylko było wprowadzone z głową, a nie (jak zwykle) po łebkach.
Nowa aplikacja a prywatność
Nowy system opiera się na informacji o lokalizacji oraz bramkach wirtualnych. Mając wgląd do danych z systemu GPS, aplikacja wie nie tylko gdzie się aktualnie znajdujemy, ale też z jaką prędkością się poruszamy. Przywyczailiśmy się do przekazywania takich informacji prywatnym firmom (mapy, Yanosik, itp.), ale dzielenie się nimi z organami państwowymi to zupełnie inna para kaloszy. Wycofanie możliwości dokonania opłaty tradycyjnej i zmuszenie do korzystania z nowego systemu to najlepszy sposób, żeby wpoić kierowcom nowe zasady gry. Podły, ale skuteczny.
Czy muszę się godzić na taką inwigilację?
Na szczęście nie, będzie możliwość wykupienia jednorazowego biletu na przejazd odcinkiem, ale nie przy szlabanie, a na stacjach benzynowych i miejscach obsługi podróżnych (MOP). To niespotykane na skalę Europy rozwiązanie świetnie pokazuje, że nie warto być innowacyjnym na siłę. Bilety będą także dostępne w wersji elektronicznej, ale pod postacią... osobnej aplikacji. Niewiele możemy teraz o niej powiedzieć, ponieważ zostanie udostępniona dopiero 1 grudnia o północy, czyli w momencie, w którym zaczną obowiązywać nowe przepisy! Ruch szalony, lub bardzo odważny. Czas pokaże.
Co jest nie tak z aplikacją?
Nadmierne zużycie i rozgrzewanie baterii to tylko wierzchołek góry lodowej, zrzuconej przez użytkowników w postaci komentarzy i ocen na stronie Google PLay: https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.gov.mf.etoll&gl=PL. Zaczynijmy od początku - skomplikowanego procesu rejestracji. Według wielu opinii przeciętny Kowalski nie ma szans na poprawną konfigurację za pierwszym podejściem. Wymaga ono wcześniejszej rejestracji w systemi etoll.gov.pl, czego nie można zrobić z poziomu aplikacji. Nie ma nawet odnośnika, wszystko trzeba robić ręcznie. Ponadto system został zaprojektowany tak nieudolnie, że wymusza na kierowcy używanie telefonu podczas jazdy, a aplikacja wyłącza się, kiedy ktoś do nas zadzwoni. Do jej ponownego uruchomienia potrzeba "tylko" 7 kroków, więc w okolicach bramek możemy spodziewać się wzrostu ilości wypadków najechania na pojazd poprzedzający. Fakt, że nie można doładować konta za pomocą najpopularniejszej w Polsce formy transakcji elektronicznej BLIK to już czyste kuriozum. To znaczy możliwość jest, tylko nie działa, tak samo jak podpięcie karty flotowej.
Już niebawem czeka nas rewolucja na miarę obecnych czasów. Po raz kolejny rząd udowadnia, że w głębokim poważaniu ma kierowców i nawet nie próbuje nas szanować. Do tego chyba zdążyliśmy się przyzwyczaić, bardziej po oczach kłuje rażąca niekompetencja osób odpowiedzialnych za ten projekt. Zmuszanie kierowcy do odwracania uwagi od drogi, śledzenie pozycji i masa innych niedoróbek to przejaw skrajnego niechlujstwa i totalnego braku pojęcia o realiach rynku.
Do tego tematu z wrócimy za tydzień. Polecamy polubić nasz fanpage, aby nie przegapić kolejnych publikacji: https://www.facebook.com/skup.mobile.auto