W ramach Krajowego Planu Odbudowy polski rząd zadeklarował wprowadzenie dodatkowych opłat od pojazdów spalinowych. Już w 2024 roku zapłacimy więcej podczas rejestracji takiego pojazdu, a w 2026 zmuszeni zostaniemy do uiszczenia dodatkowej opłaty za... możliwość użytkowania swojego własnego pojazdu. Jak widać drakońskie ceny paliw oraz rosnące składki ubezpieczeń komunikacyjnych to za mało, żeby wybić Polakom z głowy jeżdżenie samochodami. Oficjalnie rząd tłumaczy, że żadnego podatku nie będzie, będą za to ułatwienia dla kierowców, którzy przesiądą się na "elektryki". Brzmi jak kłamstwo?
Bo nim jest! Schemat wygląda następująco: Podnieśmy opłaty za użytkowanie samochodów, po czym dajmy zniżki właścicielom elektryków, żeby wyszło im na zero względem poprzednich stawek. W ten sposób nowe składki zapłacą wyłącznie właściciele spalinówek, a rząd będzie mógł powiedzieć, że wprowadził ulgi. Stawiam diamenty przeciwko orzechom, że w ciągu 4 lat usłyszymy z ust polityków, że "wspaniale poradzili sobie z promocją elektromobilności, bo % aut elektrycznych na polskich drogach wzrósł". Przemilczany przy okazji zostanie fakt, że ten wzrost udziału polega nie na przesiadkach ze spalinówek na "elektryki", ale spadkiem ilości aut spalinowych, bo mało kogo będzie na nie stać. Bezczelne plucie w twarz kierowców nie skończy się chyba nigdy, ale do rzeczy.
Nowe wytyczne KNF odnośnie do ubezpieczeń OC. Tak, będzie drożej.
Komisja Europejska zaakceptowała przygotowany przez rząd Krajowy Plan Odbudowy. W jego ramach Polska ma otrzymać z unijnego Funduszu Odbudowy łącznie 158,5 mld złotych, w tym 106,9 mld złotych w postaci dotacji i 51,6 mld złotych w formie preferencyjnych pożyczek. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach i tym razem jest pewien haczyk. Aby otrzymać te pieniądze, Polska musi spełnić kilka tzw. kamieni milowych, wśród których jest rozwój nisko- i zero-emisyjności. Spośród dwóch najpopularniejszych metod wpływu na zachowania ludzi — kija i marchewki, polski rząd (KAŻDY rząd, nie tylko aktualny) potrafi korzystać tylko z tej pierwszej, co ostatnio w sprawach związanych z motoryzacją robi bardzo często.
Ponadto do 2025 roku w największych miastach w Polsce mają powstać strefy transportu niskoemisyjnego, co oznacza zamknięcie centrów miast dla pojazdów spalinowych. Pal sześć prywatnych kierowców, ale chciałbym zobaczyć dostawę do Żabki w rynku realizowaną za pomocą hulajnogi elektrycznej.
Fajna ta przyszłość motoryzacji, taka nie za rozsądna, nie za tania.